poniedziałek, 30 listopada 2009

Po obozie...

Obóz, obóz i po obozie... Zostały tylko wspomnienia i parę zdjęć. W napięciu czekaliśmy na 24 czerwca. Wyjaz rozpoczął się długą, bo aż czternasto godzinną pozdróżą. Ale po trudach pozdróży znaleźliśmy się w ośrodku "Odrodzenie" w Dusznikach Zdrój. Dni nam mijały na rozrywce, ale oczywiście też na nauce. Poznawaliśmy tajemnice zaklęte w chemii, fizyce, biologii oraz w matematyce. Z całą pewnością w pamięciach najbardziej nam utkwiły zajęcia z panem Longshadow - rodowitym Brytyjczykiem, który rozmawiał z nami po angielsku i łamaną polszyzną.
Wieczory spędzaliśmy bardzo ciekawie. Pozdrawiamy band "I don't know" i "Bladociemnych"! To właśnie oni umijali nam czas przed snem. Dobrym sposobem do integracji okazała się "Belgijka" - taniec o prostych krokach dla każdego. Niezwykle ciekawe były również liczne wycieczki. Największe wrażenie zrobiła na nas jaskinia Macochy w Czechach. Zdobyliśmy także Szczeliniec w ekstremalnych, trudnych warunkach spowodowanych mgłą i deszczem.
Choć po dotarciu na miejsce nie bylismy wpierw przekonani do obozu, ale gdy juz przyszło nam się żegnać, to ciężko nam było opuścić "Odrodzenie" i rozstać się z nowopoznanymi ludźmi.


Okładka naszej pracy z angielskigo, opowiadającej o pobycie na obozie naukowym.

Efekty naszej pracy na zajęciach chemicznych, wodne "roślinki".

Nasze ulubione zdjęcie - kolorowa rzeczka.